Wycieczka do Toskanii samolotem – poleć tam z nami!
Dlaczego, w trakcie wycieczki do Toskanii, warto zobaczyć Sienę i miejsce palio?
- to jeden z najstarszych tego typu wyścigów w Europie
- zobaczysz Piazza del Campo – jeden z najbardziej niezwykłych centralnych placy we Włoszech
- zjesz lody lub wypijesz kawę podziwiając bogactwo sieneńskiej tradycji
Przygotowania trwające tygodniami, ba: miesiącami! Barwne dekoracje powiewające nad średniowiecznymi uliczkami. Emocjonujące losowanie, wybory koni dżokejów. I w końcu – punkt kulminacyjny: zaledwie trzy okrążenia po głównym placu miasta. Zwycięzca bierze wszystko, a przegrani czują smak porażki przez kolejne miesiące. Widzowie czekający przy balustradach na Placu Palio od południa i dosłownie smażący się (dosłownie) pod słońcem Toskanii przez 6-7 godzin.
Tylko tyle i aż tyle. Jeden z najsłynniejszych (choć również: najkrótszych) wyścigów konnych w Europie. Palio w Sienie. Wycieczka do Toskanii bez palio? – to nie wchodzi w grę! O ile długość samego wyścigu mierzy się w minutach, to przygotowania – w miesiącach. I nie chodzi tu tylko o przygotowania konia, dżokeja, ich kondycji i zdrowia. To również (a może: przede wszystkim?) knowania i inne zakulisowe zagrywki. Ale zacznijmy może od początku.

Wszystkie chwyty dozwolone!
Średniowieczna Siena składała się z 17 dzielnic, zwanych to ‘contrade’. Każda z nich ma prawo (choć bliższe prawdy byłoby napisać: „niepisany obowiązek”) wystawić na palio dżokeja i oczywiście konia. Tu jednak kryje się niespodzianka: ile dżokej jest na stałe (wręcz na życie i śmierć) przypisany do swojej dzielnicy, o tyle konie… są losowane! Może więc tak się zdarzyć, że najlepszy wierzchowiec w mieście, przygotowywany miesiącami przez jedną contradę, przypadnie ostatecznie w udziale ich najzacieklejszym wrogom!
Ale i dżokeje nie próżnują! Nie próżnują również dzielnice, które ich wystawiają – podczas ostatnich godzin, czy raczej dni przed biegiem, dżokejów pilnuje się, jak oka w głowie. Kroniki miasta wspominają o tym, że nie raz jeźdźcy zdradzali swoje dzielnice, dali się przekupić konkurencyjnym contradom, celowo jechali na koniu wolniej, niby przypadkiem się potykali… Ale annały sieneńskie mówią też o tym, że jedni jeźdźcy zrzucali z siodeł konkurentów, podsuwali koniom zatrute siano, w sąsiedniej contradzie usuwali z bruku niektóre kamienie (a nuż dżokej lub koń potkną się, łamiąc przy okazji nogę?). Słowem: wszystkie chwyty dozwolone!
Kolacja – oby bez trucizny
Czy takie maksimum emocji już Państwa przekonało, aby zapisać się na wycieczki do Włoch? Nie? To jedźmy dalej: w przeddzień zawodów każda z dzielnic urządza dla swoich mieszkańców uroczystą kolację. I znów: potrawy (jak i kucharze) są pod bacznym nadzorem, aby przypadkiem ktoś czegoś nie dosypał do wina czy jadła. Rano, na kilka godzin przed biegiem, w kościele każdej contrady jeździec i koń są święceni. A po wyścigu – Palio jest tematem numero uno dla całego miasta przez kolejne tygodnie. O tym się rozmawia przy filiżance espresso w każdym barze czy z sąsiadami na ulicy.



Jedziemy na palio!
A co trzeba zrobić, aby być świadkiem tej historycznej gonitwy? Opcja dla bogatych (i zapobiegliwych) brzmi: zakup odpowiednio wcześnie bilet: na trybunie kosztuje ok. 100 euro, a na parterowych balkonach na placu – kilkukrotnie więcej. Mniej zapobiegliwym (tudzież oszczędnym) proponujemy po prostu przyjść na plac (z odpowiednim zapasem wody, jedzenia i duuużymi pokładami cierpliwości) około południa i wytrwać tam do początku biegu, a więc do 19.
A jeśli Państwa pobyt w Sienie, czy szerzej: wycieczka do Toskanii przypadnie w innych dniach, niż 2 lipca lub 16 sierpnia? Proszę się nie martwić: Siena to przebogate w zabytki miasto, ze wspaniałą katedrą (i jej amboną), to pałace bogatych rodów właśnie na placu, gdzie rozgrywa się wyścig, kościół dominikański z relikwiami Katarzyny Sieneńskiej i (jak to w Italii) wiele innych wspaniałych miejsc. Można też po prostu wędrować bez celu uliczkami Sieny – na pewno traficie Państwa na coś wspaniałego. Albo: na Sieneńczyka, który wciągnie Was w rozmowę o Palio!