Wycieczki do Bari? Tak, zobacz naszą ofertę!
Wycieczki do Apulii – jakich potraw musisz spróbować?
- panzerotto – rodzaj pieroga z nadzieniem smażonego na głębokim oleju. Koniecznie z piwem!
- sgagliozze – smażona polenta posypana solą. Proste i sycące.
- orecchiette – rodzaj makarony typowy dla Apulii (a szczególnie dla Bari)
Nad Piazza Mercantile w sercu Bari nadchodził zmrok. Zbliżała się godzina 19, słychać było podnoszone rolety licznych knajpek. Gdzieś w rogu pojawił się młody człowiek w stroju kucharza, zachęcający, aby kolację tego zjeść właśnie w jego restauracji. W oddali widać było sprzedawców ryb i owoców morza podążających do swoich domów. Ale takie (i podobne obrazki) zaobserwujemy w każdym włoskim mieście czy miasteczku. Tym, co wyróżnia Bari jest niemała liczba miejsc, w których wieczorem można coś zjeść… na ulicy. I to właśnie przyciąga tu wielu miłośników street-foodu. Dla wielu jest powodem, aby szlak ich wycieczki do Apulii wiódł właśnie przez centrum jej stolicy.

Smażony pieróg z piwem
Pierogi i piwo? Dla podniebienia Polaka brzmi to co najmniej dziwnie. Ale właśnie takie zestawienie to niezwykle popularna przekąska na ulicach Bari. Panzerotto, bo taką właśnie nazwę nosi swoisty (i niemały!) nadziewany pieróg smażony na głębokim oleju, powinno się jeść właśnie z piwem. Jakim? – oczywiście Peroni. Klasyczny smak panzerotto przypomina bardzo równie klasyczną pizzę, a więc Margheritę: nadzienie jest serowo-pomidorowe. Ale przecież trudno odmówić Włochom pomysłowości w kwestii jedzenia. Lokalne smażalnie (pierogarnie?) wymyśliły więc smaki zarówno dla wegetarian (szpinak, ziemniaki), dla mięsożerców (można zamówić panzerotto con pancetta, a więc z boczkiem) oraz dla miłośników ryb (są np. z tuńczykiem w sosie śmietanowym).
Nie pokazujcie tego Sanepidowi
Wprawdzie zasięg działania naszego Sanepidu nie obejmuje (chyba?) puglijskiego Bari, ale z pewnością (znów: chyba?) jest tam jakaś lokalna służba sanitarna. Jest, ale Starego Miasta zapewne nie odwiedza. Bowiem sposób, w jaki miejscowe kobiety przyrządzają i serwują kolejny puglijski przysmak – sgagliozze – jest (eufemizując) nieco odległy od norm higieny w Unii. Ale po kolei: bierzemy mączę kukurydzianą, mieszamy ją z wodą i uzyskujemy w ten sposób kukurydzianą papkę. Owa papka trafia do rąk barijskich kobiet, które formują z niej niewielkie kwadraty, które są wrzucano do gorącego oleju. Po kilku chwilach smażenia te kostki są wyławiane cedzakiem i trafiają do pojemnika, gdzie czekają na klienta. Kiedy ten już się pojawi na stoisku, sprzedawczyni gołą (!) ręką wyciąga kilka bądź kilkanaście sgagliozzi z pojemnika, dodaje (również ręką) soli i podaje nam to w papierowym rożku lub (starsi pamiętają z czasów PRLu?) gazecie. Czy ta opowieść Was zachęciła do wycieczki do Włoch Południowych?



Puglijskie uszka
Nie, tym razem nie chodzi wcale o uszka podawane do np. barszczu, ale o makaron typowy dla południa Włoch, a więc orecchiette. Można je, rzecz jasna, kupić praktycznie w każdym sklepie. Najtańsze, nawet renomowanych firm, w marketach nie przekraczają ceny 1 euro. Bardiej wykwintne smakowe, lub pięknie opakowane, to koszt kilku euro za paczkę. Ale… Bari nie byłoby sobą, gdyby nie można tu kupić również makaronu wyrabianego ręcznie. Każdego niemal dnia, od południa, na uliczkach Starego Miasta pojawiają się kobiety wyciskające z makaronowego ciasta małe orecchiette. Uszka suszą się później w puglijskim słońcu lub w porywach barijskiego wiatru i po jakimś czasie są gotowe do kupienia. Pamiętajcie jednak, że o ile marketowy makaron bez najmniejszego problemu przetrwa podróż do Polski, o tyle domowe, ręcznie robione orecchiette wymagają trochę delikatności.
Owoce morza na surowo
Nie, nie jest to zaproszenie na sushi – to kolejny przysmak rodem z Południa. Ale może o tym, co Puglijczycy znajdują w wodach Adriatyku napiszemy innym razem.
Smacznego!